20.11.2012 - Pogoń Szczecin - Ruch Chorzów (0:1)

sezon 2012/2013 - 19-20.11.2012 godz. 18:30 /0:1/

osób w tym Braci cena zbiórka powrót
290
30 nie weszło
 29 Widzewa 120zł  4:30  6:45

   Video

 

 
droga powrotna - około 200km za Szczecinem na postoju

 

 

 Fotki

Relacja

Po skończeniu się zakazu wyjazdowego nadszedł czas na daleką wyprawę do Szczecina. Pogoń problemów z biletami oraz zamkniętym sektorem gości nie robiła, więc pewne było, że "Niebieska Szarańcza" wybierze się na mecz z "Portowcami" niezależnie od wszystkiego. Ostatni raz w Szczecinie byliśmy ponad 2 i pół roku temu na półfinale Pucharu Polski, w którym niestety odpadliśmy, ale wyjazd oczywiście bez względu na wynik i tak był ciekawy. Tym razem mieliśmy podróżować pociągami rejsowymi, jednak z powodu problemów stwarzanych przez PKP (brak zniżek dla grupy i wysokie ceny biletów), zmieniono transport na autokarowy. W ten sposób wzrosła cena wyjazdu, ale i tak zapłaciliśmy mniej niż chciało PKP. Zbiórka zaplanowana została w okolicach stadionu o godz. 4:30. Na miejscu czekały już spore zastępy policji oraz 4 autokary (w tym dwa piętrowe). O godz. 5:45 wyruszyliśmy w drogę. Kilka postojów na trasie wydłużyło nieco podróż, jednak pod stadionem Pogoni zameldowaliśmy się na niespełna 3 godziny przed meczem. Z poprzedniej wizyty w Szczecinie znaliśmy już manię miejscowych policjantów do skrupulatnych przeszukań (a może skłonności do macanek), przez które mocno wydłuża się czas wchodzenia na stadion.

 
Część osób czekała już w kolejce do wejścia, a inni woleli spędzić czas w ogrzewanych autokarach. Gdy policjanci wyrywkowo przeszukiwali kibiców w radiowozach, większe problemy były z ochroną, która posiadała niekompletne listy. Fani pomimo posiadania kart/biletów nie mogli wejść na sektor, bo ochrona nie miała ich na liście! I tak, pod stadionem zostało 30 osób (w tym również kilka takich, które w ogóle nie miały biletów). Łącznie w Szczecinie pojawiło się 290 fanów Ruchu Chorzów (w tym 29 Widzewiaków), a w sektorze gości 260 z flagami: "P/R\F", "19/R\20", "Visitors" (Widzewa), "Kęty on tour", małymi: "Baku Boys" (Myszków), "Criminal Family" oraz fanką Górnego Œląska. Nasz doping był wyjątkowo sporadyczny i ograniczał się w większości do krótkich przyśpiewek, "pozdrawiania" miejscowych oraz kilkukrotnego pozdrawiania łódzkiego Widzewa. Na początku pierwszej połowy śpiewaliśmy "piłka nożna dla kibiców" oraz "wpuśćcie kibiców". Do tych okrzyków przyłączyli się także fani Pogoni. Miejscowi z kilkoma flagami w tym m.in. "Pogoń Szczecin", "Młodzi Portowcy", "1948" oraz z sektorówką w drugiej połowie "Dwie ekipy jeden herb, wielka Pogoń to nasz cel". Pod koniec meczu z zza stadionu wystrzelone zostały fajerwerki. Po przegranym meczu piłkarze Ruchu podeszli podziękować przybyłym fanom, jednak wynik i słaba gra powodów do radości nie dawały. Z sektora gości niosło się "Jesteśmy zawsze tam...", "Czy wygrywasz czy nie..." czy też "Zawsze wierni i oddani po kres życia Psycho Fani". Pół godziny po meczu "Niebiescy" zajęli miejsca w autokarach i wyruszyli w drogę powrotną z policyjnym balastem, który w dwie strony nie odstępował kibiców Ruchu na krok. Ciekawostką są natomiast dosyć specyficzne pytania szczecińskich policjantów podczas przeszukiwań. Interesowało ich np. czym będziemy wracać do Chorzowa, kto nam robi tatuaże oraz czy na Œląsku policja też nas tak przeszukuje i sprawdza przed meczami (chyba zastanawiają się, czy komendant nie robi ich w ciula z dodatkowymi obowiązkami). Droga powrotna minęła spokojnie i we wtorkowy poranek o godz. 6:45 zakończył się kolejny wyjazd. Kibicowska pasja wymaga poświęceń, ale dla takich chwil warto żyć...

relacja dzięki uprzejmości witryny Niebiescy.pl