4.03.2012 - Jagiellonia - Ruch Chorzów (1:0)

sezon 2011/2012 - 4.03.2012 godz.17:00 /1:0/

osób w tym Braci cena zbiórka powrót

300
30 nie weszło

1 Slovan 120zł parking 530 parking 500

 Video


Relacja

   Przez ostatnie lata nie było nam dane wybrać się zorganizowaną grupą na podlaski biegun zimna. Długo ciągnie się budowa nowego stadionu Jagiellonii, ale w końcu zaczęto tam wpuszczać gości. Do dyspozycji otrzymaliśmy 298 biletów, co było satysfakcjonującą liczbą. Nasz głód wyjazdowy potęgowały dobre wyniki naszej drużyny, która zremisowała we Wrocławiu i wysoko pokonała Lecha. Z powodu niekorzystnych połączeń kolejowych zorganizowany został wyjazd autokarowy. Bilety mimo dosyć wysokiej ceny wyjazdu (120 zł) rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Zbiórka wyjazdowiczów została zaplanowana na niedzielę na godz. 5:30, skąd godzinę później w stronę Białegostoku wyruszyło 5 pełnych autokarów oraz kilka aut. Od początku wyjazdu dało się zauważyć lekkie zestresowanie kierowców, którzy chyba nie spodziewali się, że w ten święty dzień będą musieli przewozić kibiców :) Efekty stresu stały się widoczne chwilę po pierwszym postoju, gdzie w wyniku gwałtownego hamowania przed radiowozem jeden z naszych kibiców z impetem przeleciał przez część autobusu i uderzył w przednią szybę, pozostawiając po sobie efektowną pajęczynę niczym Spiderman ;) Dalsza trasa przebiegała już dosyć sprawnie. Po drodze dołączyły do nas jeszcze dwa auta Elanowców i wspólnie udaliśmy się w kierunku Podlasia, gdzie... zaczęły się problemy. Nadgorliwi funkcjonariusze postanowili sprawdzić, czy wszystkie podróżujące osoby znajdują się na liście wyjazdowej.

 

Ułatwieniem miało być rozdzielenie wyjazdowiczów na dwie grupy, jednak bystrzy stróże prawa zapomnieli, że posiadają tylko jedną listę wyjazdową, co spowodowało przedłużające się spisywanie pasażerów 3 ostatnich autokarów, którzy w efekcie spóźnili się na mecz. Na tym niestety nie skończyły się atrakcje zafundowane przez podlaskich policjantów, którzy eskortując nas bocznymi drogami, wywieźli nas w ślepą uliczkę wprost pod... cmentarz. No cóż, miło z ich strony, że chcieli się z nami podzielić pięknem Podlasia, ale niestety kibice Ruchu zdecydowanie wolą uprawiać turystykę stadionową. Po długiej i ciężkiej przeprawie około godz. 16:30 pod stadion dotarła pierwsza grupa kibiców, która przed rozpoczęciem spotkania zasiadła w sektorze gości. Druga grupa pojawiła się w sektorze pod koniec pierwszej polowy i dopiero wtedy kibice Ruchu ruszyli z dopingiem. W sumie w Białymstoku pojawiło się 300 kibiców Ruchu, wspieranych przez 10 fanów Elany Toruń, jednego Widzewiaka oraz jednego kibica Slovana Bratysława. W sektorze gości zasiadło natomiast 270 osób, reszta z powodu nadmiernego stężenia alkoholu w organizmie lub zakazu stadionowego pozostała pod stadionem bądź w autokarach. Podczas końcówki pierwszej polowy i w drugiej "Niebiescy" prowadzili dobry doping pomimo przeraźliwego zimna. Aktualne ułożenie sektorów na stadionie w Białymstoku sprawiło, że doping prowadzony przez Jagiellonię i Ruch był słabo słyszalny pomiędzy kibicami obu drużyn. Chorzowianie pozdrowili Elanę, Widzew, Slovan oraz kibiców przebywających w odosobnieniu. Sektor gości przyozdobiło 7 flag: "P /R\ F", "RUCH", "19 /R\ 20", "19 [E] 68" (Elany), "Aleksandrów Kujawski" (Elany), "Radlin", "Nakło Śl. on tour" oraz mała fanka Górnego Śląska.

 

Jagiellonia przez cały mecz wpierała swoich piłkarzy dobrym dopingiem. Na początku drugiej polowy zaprezentowała oprawę złożoną z sektorówki z herbem Jagielloni z rozłożonymi po bokach transparentami na kijach. Na płotach zawisły zaś m.in. flagi "Białostocki Klub Sportowy", "Jagiellonia Białystok", "Dynastia Jagiellonów", "Ultras Bialystok", "Sikorski" (Siarki) oraz transparent "Ku Waszej Pamięci Żołnierze Wyklęci". Po golu strzelonym w 62. minucie przez Arka Piecha w sektorze Ruchu nastąpił szał radości. Była to jedyna bramka w tym meczu, dająca ważne zwycięstwo "Niebieskim". Po meczu piłkarze podziękowali kibicom za wsparcie i razem z nimi odśpiewali "więc wstań do góry głowę wznieś...". W dobrych nastrojach piłkarze i kibice udali się w drogę powrotną. Niestety, po raz kolejny policjanci niczym w "The Benny Hill Show" wyprowadzili nas w ślepą uliczkę w środku lasu, gdzie autokary nie miały szans nawrócić. Po chwili pojeździliśmy jeszcze po wsiach i okolicach, robiąc za atrakcję niczym karuzela na dożynkach. Dłużąca się droga sprawiła, że wyjazdowicze do Chorzowa dojechali po godz. 5, kończąc tym samym trwający niemal 24 godziny wyjazd.

źródło: Niebiescy.pl