24.11.2013 - Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów (0:0)

sezon 2013/2014 - 24.11.2013 godz. 15:30 /0:0/

osób w tym Braci cena zbiórka powrót
300
28 nie weszło

50 Elany
20 Widzewa

120zł 20:00
dworzec PKP


   Video

 

 Fotki


 

Relacja

Na daleki wyjazd do Gdańska wybrali się najwierniejsi fanatycy Ruchu Chorzów. Frekwencja tym razem niestety nie zachwyciła. Powody? Wymówek jak zwykle można było znaleźć sporo...

 PKP nie ułatwiły kibicom wyprawy, gdyż zdecydowały, że dodatkowe wagony mogą podpiąć tylko do pociągu, który wyrusza z Chorzowa Batorego... w sobotę o godz. 20:40 (mecz w niedzielę o godz. 15:30). Z miejsca zbiórki trzeba było jechać do Krakowa na przesiadkę, a następnie do Gdańska. Nieważne, że pięć i pół godziny później jechał pociąg z przesiadką w Warszawie, który pokonywał całą trasę ponad cztery godziny krócej. Ważne, że przez pięć i pół godziny dłużej mogliśmy się raczyć wygodną polską koleją w wagonach pierwszej klasy. Ogólnie wyjazd można zaliczyć do jednych z dłuższych. Dla delegacji z dolnośląskiego Dzierżoniowa wyjazd w dwie strony zbliżył się do granicy 2000 km.

 Po całonocnej podróży oraz upierdliwym spisywaniu i kliku mandatach wystawionych w pociągu przez nadgorliwych miłośników książki o pewnym psie, który jeździł koleją, skład z "Niebieską Szarańczą" dotarł około godz. 10:30 do stacji Gdańsk Główny. Z tego miejsca kibice Ruchu zostali przetransportowani trzema autokarami, przy eskorcie kilkudziesięciu radiowozów, na Baltic Arenę.

 Jak widać medialno-państwowa "afera meksykańska" trwa w najlepsze, bo mobilizacja policji była tak wielka jakby miało nas najechać na wybrzeże co najmniej kilka tysięcy. Najwyraźniej w Polsce nie ma już chyba na co trwonić pieniędzy, skoro podatnicy muszą płacić za zbijanie bąków przez nierobów w mundurach.

 Mniej więcej na cztery godziny przed meczem kibice zaczęli wchodzić na stadion. Przy takiej liczbie można było być spokojnym, że wszystkim uda się zdążyć przed pierwszym gwizdkiem ;)

 W Gdańsku pojawiło się ponad 300 osób. 272 osoby w sektorze gości, w tym 50 Elanowców (przyjechali autokarem) oraz 20 Widzewiaków - głównie FC Bełchatów i FC Koluszki (warto dodać, że Widzewiacy dosiedli się do pociągu praktycznie kilka godzin po swoim powrocie z Bydgoszczy). 30 osób udało się natomiast na zwiedzanie Trójmiasta i pod wejherowski zakład karny, gdzie przebywa kilku naszych kolegów po aferze meksykańskiej.

 Pogoda na meczu nie dopisała, ale na szczęście w Gdańsku jest super nowoczesny stadion i kibicom "Niebieskich" deszcz nie padał na głowę, jednak tylko i wyłącznie w toaletach oraz pod stoiskiem gastronomicznym. Na samym sektorze pomimo zadaszenia deszcz lał się na głowę, a zimny wiatr przeszywał do kości. Dlatego też doping ograniczony został do pojedynczych okrzyków i przyśpiewek, a większość kibiców co chwila opuszczała sektor, by móc się ogrzać i po chwili znów wrócić. I tak w kółko, dlatego chyba nie było momentu, by całość wyjazdowej grupy obecna była na sektorze. "Niebiescy" przyozdobili płoty gdańskiego stadionu pięcioma swoimi flagami: "19/R\20", "PiekaRy", "NRŚL Gang", "NK", "Świętochłowice" oraz flagami Elanowców "Elana Toruń" i Widzewiaków "CPO Widzew on tour".

 Pomimo kilku okazji piłkarzom Ruchu nie udało się wywieźć z Trójmiasta trzech cennych punktów. Na boisku padł bezbramkowy remis. Po meczu zawodnicy podziękowali za wsparcie, a fani "Niebieskich" jeszcze raz zaakcentowali, że są zawsze tam...

 Chwilę po meczu kibice zostali wypuszczeni z sektora prosto w gęsty kordon milicji, która dokładnie weryfikowała każdą wychodzącą osobę. Przy tej łapance iście z poprzedniego ustroju zatrzymanych zostało dwóch kibiców pod zarzutem uczestnictwa w "meksykańskiej fali" (Chłopaki trzymajcie się!).

 Po weryfikacji wszystkich kibiców cała grupa wyprowadzona została za bramę, gdzie Elanowcy odprowadzeni zostali pod autokar, natomiast kibice Ruchu nadal trzymani byli przez kordon policji w oczekiwaniu na pierwszy śnieg. Gdy tylko się pojawił, "Niebiescy" zostali odprowadzeni na podmiejski pociąg, który przetransportował ich na dworzec główny.

 Na miejscu przesiadka i można rozpocząć powrót na Górny Śląsk, tym razem przez Poznań. Podróż podobnie jak w pierwszą stronę przebiegła spokojnie i około godziny 6:00 wyjazdowicze dotarli do Chorzowa. Kto mógł, zaczął odsypiać w domu nadmorską wyprawę, natomiast mający mniej szczęścia musieli przygotować się do wywiązania ze swoich obowiązków szkolnych i zawodowych. W ten sposób zakończył się kolejny wyjazd "Niebieskiej Szarańczy". Już 4 grudnia kolejna wyprawa, tym razem do stolicy.

 

Relacja dzięki uprzejmości portalu Niebiescy.pl